Niedawno pojawiła się informacja, że w Polsce skorzystało z jego usług milion klientów. Sam korzystam jako kierowca i pasażer, polecam i podziwiam. Pisząc o Uber trudno pominąć jednak często poruszany aspekt naruszania prawa przez ich kierowców jak i samą firmę. Z powodu swojego nowoczesnego podejścia do świadczenia zwykle regulowanej działalności przewozów pasażerskich jak i oferowanych niskich w porównaniu z zasiedziałą konkurencją cen, Uber jest przedmiotem licznych postępowań sądowych na całym świecie.

Tuż za naszą granicą, w Berlinie, został całkowicie zakazany, choć z powodzeniem działa m.in. w Hamburgu czy Dusseldorfie. U naszych bratanków Węgrów także zabroniono jego funkcjonowania i to na terenie całego kraju. Dania wprowadziła w tym roku przepisy nakładające na kierowców tak wysokie wymagania, że Uber zdecydował o wycofaniu w Danii. W Kanadzie czy Australii rząd i władza lokalna także starają się zwalczyć działalność Ubera. W tym tygodniu można było znaleźć informację o aresztowaniu 21 kierowców Ubera w Hongkongu, czego powodem był brak specjalnej polisy ubezpieczeniowej wymaganej bezwzględnie od lat od lokalnych taksówkarzy. Choć Uber wprowadza co rusz nowe usługi – np. uruchomione niedawno w Warszawie UberEATS do dostarczania jedzenia czy zapowiedziany Uber Freight – istotą i największym źródłem przychodu tej firmy są bez dwóch zdań przewozy pasażerskie.

 

Jak to wygląda w Polsce ?

Taksówkarskie lobby nie daje spokojnie spać jeżdżącym dla Uber zwłaszcza w Warszawie, gdzie urządza się ponoć zasadzki na kierowców jeżdżącym dla amerykańskiej aplikacji czy urządza tzw. „obywatelskie zatrzymania” przekazując ich w ręce policji (która nie ma podstaw do ukarania takiego kierowcy Ubera) czy Inspekcji Transportu Drogowego. W Krakowie z kolei mimo wystawienia mandatów zapadł dopiero pierwszy wyrok skazujący na karę grzywny, stosunkowo niskiej, kierowcy Ubera (http://wyborcza.pl/1,75248,21181430,pierwszy-kierowca-ubera-ukarany-w-pelnym-procesie-przelomowy.html). Podobno zasądzona prawomocnie kwota kary to 2,000 złotych. W innych miastach jest aktualnie spokojnie.

 

Uber a prawo w Polsce

Paragrafy mają to do siebie, że zostawiają zwykle pewne pole do interpretacji. Według Ubera kierowcy korzystający z aplikacji wykonują nielicencjonowany przewóz osób a za taksometr służy telefon komórkowy poprzez który prowadzona jest ewidencja przejazdów i obrotu na koncie każdego kierowcy. Pasażerowie mogą także otrzymać elektroniczne faktury. Operator systemu, firma Uber, zarejestrowana jest w USA a rozliczenia z kierowcami odbywają się przez spółkę zarejestrowaną w Holandii, więc podatek dochodowy w krajach aktywności Ubera nie jest odprowadzany. Przynajmniej przez platformę, bo przez kierowców jak najbardziej.

Od około roku Uber wymaga od swoich kierowców prowadzenia działalności gospodarczej – płacone są więc normalnie składki ZUS, podatek dochodowy czy 23% VAT za przewóz osób naliczany od prowizji Ubera. Podobnie wszystkie składki opłacane są gdy kierowca „jeździ dla kogoś” – zwykle na podstawie umowy zlecenia. Także od strony kierowców pod względem podatkowym wszystko jest w porządku i płacą oni nawet często więcej podatku niż taksówkarze którzy mogą skorzystać z karty podatkowej płacąc zryczałtowany podatek ok 250 zł miesięcznie.

Interpretacja taksówkarzy, części posłów i ogólnie przeciwników Ubera jest z kolei taka, że świadczone przez współpracujących z nim kierowców są identyczne z usługami taksówek, różni się tylko sposób otrzymywania zleceń. W związku z tym wymagania wobec kierowców Ubera powinny być dokładnie takie same dla taksówkarzy. A co za tym idzie – szkolenie, egzamin, licencja, badanie kierowcy zawodowego, ubezpieczenie.

 

Czy należy się tego bać ?

Każdy ma swój rozum, swoje przekonania i swoje granice. Osobiście uważam Ubera za krok w stronę liberalizacji usług w Polsce (ciąg dalszy niedokończonej tzw. deregulacji zawodów za czasów PO) oraz unowocześnienia prawa. Jest to także świetna możliwość zarobkowania dla stosunkowo szerokiej grupy ludzi z niskim progiem wejścia. Dlatego nie przeszkadza mi w ogóle pewien konflikt z prawem w trakcie wykonywania przewozów za pomocą Ubera. Choć słyszałem o jeżdżeniu we dwóch albo dla niepoznaki sadzaniu pasażera na przednim fotelu, nie obawiam się także ataków ze strony taksówkarzy. Co nie oznacza jednak, że nie biorę pod uwagę niewielkiego ryzyka postawienia przed sądem czy ukarania mandatem.

 

Korzystanie jako pasażer a jako kierowca

Jednym z podstawowych warunków decydujących o wejściu w biznes powinna być opłacalność inwestycji. W styczniu podzieliłem się swoimi wrażeniami z pierwszych przejazdów opisując swoje zarobki (http://umyslmilionera.pl/2017/01/31/pierwszy-miesiac-jako-kierowca-uber-wrazenia/). Wkrótce podzielę się swoimi wrażeniami zarówno z pracy jako kierowca Ubera jak i zatrudniania kierowców z czego próbowałem zrobić biznes… . Pomijając więc tutaj kwestie finansowe (zdradzę jedynie że jeżdżąc dla siebie średnią krajową można spokojnie zarobić), zostaje kwestia decyzji a propos swojego stosunku do pewnego konfliktu działalności Ubera z prawem.

Jako kierowca podlegamy licznym przepisom i wynikającym z nich wymogom. Jako przedsiębiorca jesteśmy także z góry traktowani jako zaznajomieni z prawem, więc nieznajomość prawa jest w tym przypadku traktowana jako oszustwo, wykroczenie czy przestępstwo a kary potencjalnie mogę być srogie. Jednakże mimo całej nagonki taksówkarzy i części polityków na Ubera i współpracujących z nim kierowców, do tej pory przez 3 lata obecności w Polsce tylko JEDEN kierowca został skazany prawomocnym wyrokiem. Ile wyniosła grzywna ? 2,000 złotych. Czyli według danych Uber – ledwie połowa średniej pensji warszawskiego kierowcy jeżdżącego ok 50h w tygodniu. Osobiście mnie taka grzywna jednego kierowcy wobec tysięcy aktywnych użytkowników oraz zarobionych pieniędzy – raczej śmieszy niż przeraża.

Jeśli korzystasz z Uber wyłącznie jako pasażer – korzystaj dalej ! Pasażer zwyczajowo traktowany jest jako ta słabsza strona –  konsument ma prawo nie wiedzieć o legalności systemu. Ma prawo nie znać obowiązujących przepisów i być nieświadomym łamania prawa. To na oferującym czy wykonującym przejazd spoczywa odpowiedzialność i zwykle pasażer w takiej sytuacji nie zostaje pociągnięty do żadnej odpowiedzialności.

W którą stronę to zmierza ?

Obecnie toczą się rozmowy rządowe na temat uregulowania działalności platform działających na zasadzie współdzielenia jak Uber. W czerwcu ma być gotowy jeden z projektów ustawy zrównującej przewoźników pracujących na bazie Uber z taksówkarzami. Na szczęście są to wszystko póki co insynuacje i nieoficjalne rozmowy. Wśród wszystkich plotek póki co brak na szczęście raczej takich mówiących o całkowitym zakazaniu działalności tej platformy w Polsce jak to miało chociażby na Węgrzech. Sądzę, że poza taksówkarzami trudno było by wskazać beneficjentów takiej decyzji. Miejmy więc nadzieję, że „dobra zmiana” nie dosięgnie tej nowoczesnej platformy przewozów pasażerskich i nadal będzie można tanio się przemieszczać i elastycznie dorabiać !