Jest taka instytucja finansowa w Polsce, z którą jestem szczególnie związany. Instytucja, która pomogła mi uczyć się obsługi pieniądza, oszczędzania, zarządzania, ale i wydawania. W tym roku mogę powiedzieć, że połowę życia spędziłem w tej jednej instytucji. Mowa o mBanku. Swoje pierwsze konto, młodzieżowe izzyKonto, założyłem mając 14 lat bodajże w 2002 roku, tj. jako jeden z pierwszych klientów. izzyKonto posiadam do dziś – choćby dlatego, że w przeciwieństwie do większości dziś ROR-ów zapewnia dodatnie oprocentowanie środków 🙂 Co ciekawe, a dla niektórych niemożliwe – oprocentowanie konta w momencie zakładania wynosiło 8,75% 🙂

 

mbank-logoPamiętam dokładnie jak mając kilkanaście lat, odkładając dotąd pieniądze do świnki albo tajnego, samodzielnie opracowanego schowka pod parapetem w moim pokoju. Na pewno wiesz, jak to jest, kiedy zaglądasz do swojej skrytki i bierzesz do ręki plik pachnących bogactwem banknotów 🙂 Też to lubiłem, ale nadszedł XXI wiek, era internetu i pieniądza elektronicznego. Czas zmian. Konto zostało założone w czasie wizyty w domu wujka, dziś profesora ekonomii, wtedy znawcy komputerów i nowinek technologicznych (ten sam wujek wpłynął także m.in. lata później na kupno świetnego komputera Dell którego używam do dziś). Wspólnie z wujkiem, bratem i mamą zasiedliśmy przed komputerem i przeglądarką internetową i nie zamieniając nawet słowa z pracownikiem banku założyliśmy konta mi i mojemu bratu. Wystarczyło podpisać i odesłać umowę, która przyszła kilka dni później.

W mBanku spodobało mi się to, że wszystko było nowoczesne, zdalne, do załatwienia kliknięciem myszki, ewentualnie przez telefon. Do dnia dzisiejszego, przez te 14 lat, mimo mnogości produktów z których korzystałem, liczba załatwionych osobiście w placówce banku spraw wynosi… 1. Tak, tylko 1, jedna sprawa, i to dopiero rok temu. Osobiście, w warszawskiej placówce mBanku, w pobliżu PKiN, dokonałem wpłaty środków na konto walutowe w EUR, jakieś 2,500. Były to pieniądze zarobione przez wakacje w Grecji jako rezydent. Poza tym, mimo, że korzystałem m.in. z:

– 2 kart kredytowych,
– 3 kart debetowych,
– kredytu odnawialnego,
– rachunku maklerskiego,
– lokat,
– rachunków bieżących izzyKonto i eKonto i 2 oszczędnościowych eMax,
– rachunku walutowego EUR,
– ubezpieczenia kupionego przez stronę mBanku…

i pewnie jeszcze czegoś o czym nie pamiętam – nie było konieczności wizyty w oddziale. Wszystko szybko i sprawnie, i co ważne zdalnie, załatwiałem przez internet i telefon. Także pół roku temu gdy skorzystałem z przelewu z karty kredytowej na konto w wysokości bagatela 32,000 zł które brakowały mi do… kupna mieszkania 🙂 (przeczytasz o tym w innym artykule na tym blogu).

Co równie ważne – usługi za które zapłaciłem cokolwiek od początku obecności w banku mógłbym policzyć pewnie na palcach jednej ręki. Konto, karty, rachunek maklerski – wszystko za darmo. Czasami zawdzięczałem to swojej aktywności na koncie, ale fakt faktem, że koszty prowadzenia mojego konta są bliskie zeru. Pomimo, że ostatnimi czasy wprowadzane są przeróżne zmiany, banki, także mBank wprowadza pewne symboliczne opłaty za część usług – będąc aktywnym klientem praktycznie nic nie płacę za te usługi. W związku z tym wbrew licznym negatywnym komentarzom, które czasem pojawiają się w internecie, że koniec z mBankiem – ja na pewno klientem tej firmy pozostanę jeszcze długie lata. I nie bez powodu. Również Tobie polecam przyjrzeć się ofercie mBanku !

* gdybyś zdecydował się na któryś z opisanych, używanych przeze mnie produktów mBanku – w stronie z linka wpisz ten numer
0241462502